Tak sobie myślę, że marzenia się jednak czasem spełniają :) W ubiegłym roku w marcu nie wiedziałem jeszcze, że z kanu będę miał do czynienia na co dzień, a w tym roku odwiedziłem europejską "Mekkę" miłośników kanu czyli Szwecję. Północą można się zachłysnąć, tak bardzo jest inna od tego co się widzi na południu europy. Tak fajnie inna. Tak dziko inna. Już dziś wiem, że jeżeli tylko warunki i czas pozwolą to będę obierać ten kierunek wojaży znacznie częściej, co i Wam polecam i czego życzę :)
Dzień 1
Przewodnikowo spływ zaczyna się w okolicy Tyfors ale nie byłbym sobą gdybym wgryzając się w dostępne w Internecie mapy nie wpadł na pomysł by rozpocząć go powyżej tej osady - mianowicie w Sägen. Do wioski dojeżdżamy a w zasadzie to ja dojeżdżam z dużym niepokojem, bo Magda ma jakoś dystans do potencjalnych problemów : )