W rok po wyprawie na Biebrzę gościmy znowu w znajomych okolicach. Towarzyszy nam kanadyjski przyjaciel, z którym przemierzałem onegdaj ostępy Algonquin Park. Ubiegłoroczna Biebrza wywarła tak sympatyczne wrażenie, że właśnie tam chcieliśmy zaciągnąć przybysza zza Oceanu.
Plany są zmienione - zamiast powtarzać znaną już trasę od Lipska n/Biebrzą do Goniądza i dalej, postanawiamy wyruszyć znad Jeziora Drestwo koło Rajgrodu, spłynąć Jegrznią do początku Kanału Woźnawiejskiego i w zależności od sytuacji popłynąć do Dębowca i spłynąć do Biebrzy starym korytem Ełku lub zrobić skrót Kanałem Woźnawiejskim.
Rozpoczynamy od wycieczki na Czerwone Bagno. Auto zostawiamy na biwaku koło leśniczówki, kupujemy bilety i wyruszamy. Jak zwykle czerwony szlak. Znana już droga wydaje się znacznie krótsza. Na wieży widokowej Wilcza Góra warto spędzić kilka godzin po prostu kontemplując, popijając herbatkę i przyglądając się ptakom latającym niekiedy poniżej obserwatorów. Powrót to kolejnych kilka kilometrów i pod wieczór rozbijamy obóz. Miejsca pod dostatkiem, dużo zadaszonego miejsca, stoły, ławy... Na dzikość przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Nazajutrz wyruszamy na miejsce startu. Wracamy drogą z Woźnej wsi i w pewnym miejscu odchodzi od niej leśna droga do jeziora. Na polanie piękne miejsce biwakowe z widokiem na całe jezioro. I jest całkowicie pusto. Zanim wyruszymy pozostaje sprawa logistyczna - jadę do Wizny, aby zostawić samochód w gospodarstwie agroturystycznym p. Henryka Borawskiego. Polecam jako doskonały kontakt dla chętnych zorganizowania wypraw ornitologicznych. Powrót nad Dręstwo to PKS z przesiadkami i stopy. Jednym z niewielu minusów włóczenia się w małym gronie jest konieczność organizowania transportu samochodu. Najlepiej załatwić to na początku, tak, aby auto już czekało na mecie.