Do tego tekstu powróciłem po trzech latach i dwóch następnych wyprawach. Jest na tyle składny, że nie będę go zmieniał, a uzupełnieniem będą kolejne relacje. Gdy nie masz mapy Biebrzy w głowie, to przed lekturą sięgnij po nią - wszystko będzie wtedy jak na dłoni. A teraz pora na czarowne klimaty.
Wyprawa na Biebrzę była w planach już od kilku lat, ale jak dotychczas, sprowadzała się do ustalania wariantów trasy, kupowania kolejnych przewodników i mapek. Pociągała rozległość w miarę dzikich i niedostępnych terenów. Koniec końców wyruszamy. Docelowym punktem na mapie Polski był Lipsk nad Biebrzą, z którego tradycyjnie rozpoczyna się większość spływów tą rzeką.
Biebrza i Park Narodowy
Biebrza jest rzeką o długości 162 km. Płynie w zasadzie własną kotliną, którą stanowią największe w Polsce tereny bagienno-łąkowe. Z uwagi na ich ochronę, w 1993 r. powołano Biebrzański Park Narodowy. Wybierając się na spływ trzeba się stosować do ograniczeń z tego wynikających (np. zezwolenie, zamknięcie odcinka Osowiec - Burzyn do 1 lipca). Rozległość terenu, czysta woda i unikalna przyroda są tymi czynnikami, dla których warto tu przyjechać.
Lipsk - Trzyrzeczki
Lipsk wita nas zimną i deszczową pogodą. Znajdujemy pole biwakowe na skraju miasta, obok basenu kąpielowego. Wyruszamy dopiero jutro więc dziś, w przerwach miedzy opadami, mamy czas na spacer uliczkami trochę sennego miasta (lata intensywnego rozwoju przeminęły), kupno biletów do parku, uzupełnienie zapasów i na wycieczkę nad samą rzekę. Koło mostu widać drewnianą tratwę z charakterystycznym skośnym daszkiem. Znamy ją z artykułu w Magazynie Gazety Wyborczej, w którym jeden z redaktorów opisał perypetie i uroki spływu właśnie czymś takim. Pogoda odstrasza od dalszej wędrówki niebieskim szlakiem do punktu widokowego na "wyspie mineralnej" Jałowo. Wyprawę rozpoczynamy od zrzucenia kanu na wodę przy wypożyczalni kajaków. Potem 300 m wąskim kanałem i przy moście wypływamy na wody Biebrzy. Rzucając pożegnalne spojrzenie na zabudowania Lipska widniejące w oddali ruszmy w dół rzeki. Koryto zarośnięte w dużej mierze roślinnością wodną, wśród której widać liczne grzybienie białe. Płyniemy korytarzem wytyczonym przez porastające brzeg trzciny. Tego można było się spodziewać po relacjach znajomych, którzy zapamiętali przede wszystkim trzciny: wysokie (nic nie widać), średnie (prawie nic nie widać) i niskie (widać trochę). Trochę deszczu na przemian z mżawką. Po drodze spotykamy tratwiarzy. Spotkanie bardzo sympatyczne składamy kurtuazyjną wizytę na pokładzie tratwy, goszcząc następnie przedstawiciela jej załogi w kanu. My płyniemy z Lipska trzy godziny, oni już trzy dni. Wiatr generalnie jest przeciwny i aby posuwać się do przodu muszą nieźle się napracować. Rekompensatą za włożony wysiłek jest w tym przypadku możliwość postoju w dowolnym miejscu na szlaku (na pokładzie jest toaleta chemiczna) i "bocianie gniazdo", z którego jest piękny widok na rozpościerające się wokół morze trzcin. Może by tak ciężką tratwę zastąpić lekkim katamaranem na dwóch pływakach od popularnego "banana"?
Żegnamy się i płyniemy dalej. Wkrótce dostrzegamy most kolejowy, który zwiastuje koniec dzisiejszego etapu. Płyniemy kolejno pod mostem drogowym, następnie kolejowym i 50 m za nimi przy lewym brzegu znajdujemy zatoczkę z dogodnym wyjściem na brzeg i miejscem na namioty. Pod wieczór się wypogadza i mamy barwny zachód słońca.
Trzyrzeczki - Sztabin
Rano budzi nas pełne słońce. Cień jest w cenie, toteż rozbijamy tipi z plandeki i znalezionej tyczki. Przed wyruszeniem poznana młodzież próbuje swoich sił na nowej dla nich łódce. Jak zwykle w takich przypadkach, jest trochę zabawy, szczególnie dla widzów. Zwijamy niespiesznie obóz i wyruszamy do Sztabina. Jak pokazuje doświadczenie, podstawowymi punktami orientacyjnymi na rzece są wieże kościołów. Wczoraj okazale prezentowały się dwie ceglane wieże w Lipsku. Dziś najpierw rozpoznajemy pojedynczą białą wieżę kościoła w Krasnymborze, aby następnie wypatrywać ceglanej wieży kościoła w Sztabinie. Rzeka silnie meandruje i czasem można pokusić się o skrót, jeżeli nurt w takim przesmyku jest w miarę wartki. W końcu przepływamy pod mostem i za niecałą godzinę lądujemy na skromnym polu na zakolu rzeki. Do centrum Sztabina tylko 500 m, tak że można spokojnie uzupełnić zapasy prowiantu. Miejsce to jest popularne wśród mieszkańców miejscowości. Wieczorem jest okazja porozmawiać z nimi, poznać ich spojrzenia na rzekę. Jest też opowieść o zestrzelonym niemieckim samolocie, którego ogon widoczny jest jeszcze tuż pod powierzchnią wody. Nawet można dostrzec krzyże. Dopiero później miałem okazję się przekonać, że każdy większy kawałek bagna w biebrzańskiej okolicy ma swój "niemiecki samolot". Mamy też własne spostrzeżenie: mosty są dobrym punktem widokowym. Warto się zatrzymać, spojrzeć na okolicę i przy okazji rozprostować kości, bowiem na dotychczasowej trasie miejsc, gdzie można wyjść na brzeg praktycznie nie ma.
Sztabin - Dębowo
Dziś chcemy dotrzeć do pola biwakowego Dębowo, miejsca w którym Kanał Augustowski łączy się z Biebrzą. Wyruszamy, podobnie jak wczoraj, przy pięknej pogodzie. Jeszcze zatęsknimy za chmurami, a na razie w ruch idą kremy oraz dodatkowe chusty chroniące twarz od słońca odbitego w wodzie. Wiosłujemy swobodnie, naszym sprzymierzeńcem jest nieco szybszy nurt. W połowie drogi do Jagłowa na prawym brzegu (Pobojna Góra) jest idealne miejsce na przerwę we wiosłowaniu. Wysoki brzeg i nieodległy sosnowy Las Rogowo. Gdyby tylko nie te komary. Kolejną atrakcję na trasie stanowi wieś Jagłowo. Rozpościera się przy samej rzece, nurt rozlewa się szeroko. Za wsią, jeszcze przed mostem pole biwakowe. Z mostu można popatrzeć na łąki rozciągające się na prawym brzegu rzeki. My chcemy dotrzeć do Dębowa, więc po chwili odpoczynku chwytamy ponownie za wiosła. Do końca nurt jest już leniwy i przed zmierzchem docieramy do pola biwakowego obok małej elektrowni wodnej przy upuście wody z Netty. Obok znajduje się remontowana (właściwie restaurowana) śluza Dębowo.
Dębowo - Szlak Jerzgni - Dawidowizna
Wyruszamy wcześnie, gdyż dzisiejszy etap zapowiada się na najdłuższy w całej wyprawie. Biebrza wzbogacona wodami Netty jest o wiele szersza niż dotychczas. Z prawej strony widnieje ujście Kanału Augustowskiego. Prawym brzegiem biegnie droga do Starego Dolistowa. Dopływając do tej miejscowości można zatrzymać się na chwilę przy moście. Dobrze zagospodarowane pole biwakowe znajduje się 500 m dalej. Piaszczysta plaża, blisko jest też do sklepu. Chcąc wyruszyć na szlak Jerzgni, lepiej rozpocząć ten etap właśnie z Dolistowa. Następna miejscowość to Wroceń, za nim po godzinie zaczynamy wypatrywać ujścia Jerzgni, a właściwie starego koryta Ełku. Wreszcie jest. Koryto wypełnia w dużej mierze roślinność wodna. I zaczynamy slalom. Dominuje trzcina, ale rzeka urozmaicona jest różnymi zarastającymi oczkami. Docieramy do miejsca, w którym stare koryto kieruje się w lewo, na wprost widnieje zwężający się wskutek perspektywy Kanał Woźnawiejski. Teoretycznie jest już zamknięty dla ruchu turystycznego i aktualnie szlak wodniacki z Rajgrodu do Biebrzy wiedzie Jerzgnią i starym korytem Ełku. My wybieramy się tylko na rekonesans z nadzieją dopłynięcia do biwaku na Dębowcu. Jednak po trzech godzinach wiosłowania Jerzgnią pod prąd rozpoczynamy powrót na Biebrzę. Pojawiają się trudne do przebycia podtopione kładki, zaczyna się robić późno, poza tym podręcznikowy wręcz cumulonimbus zaczyna się rozbudowywać obiecując burzę.
Późnym popołudniem brzegi są bardziej ożywione. Zdarzają się bobry przecinające rzekę, czy swego rodzaju spotkania z łosiami. Słychać jak człapią i żerują, widać nawet chwiejące się trzciny, ale żaden nie pojawia się nad brzegiem. Docieramy do Biebrzy o zmierzchu. Na niebie widać już księżyc, my śpieszymy się do Goniądza. Ten wyścig z czasem, po nocy, gdy rzeka rozpoczyna swój nowy, bardziej bujny żywot utkwi nam najbardziej w pamięci. Po drodze znajdujemy miejsce na biwaku kajakarzy, korzystających z gościny jednego z gospodarzy w Dawidowiźnie. Omija nas pływanie po ciemku, a błyskawice wewnątrz wspomnianej chmury skłaniają do szybkiego szukania schronienia. Swoją drogą, okazało się, że burza przeszła bokiem.
Dawidowizna - Osowiec
W nocy burzy nie było. Odwdzięczając się kajakarzom daję im szansę na spróbowanie jak pływa się na kanu. Krótkie pożegnanie i ponownie znajdujemy się na szlaku. Pierwszym przystankiem jest Goniądz. Warto się tu zatrzymać, uzupełnić zapasy, przespacerować się uliczkami i popatrzeć na panoramę całej kotliny z wysokiego brzegu.
A potem pozostaje relaksowe wiosłowanie do Osowca. Brzegi są nieco bardziej urozmaicone obok trzcin pojawiają się turzycowiska. Są niskie i widoki są bardziej rozległe. Za starym mostem w Osowcu skręcamy w kanał prowadzący do pola namiotowego. Lustrzana gładź wody, stare wierzby odbijające się w wodzie. Pole namiotowe jest nie tylko ładnie położone, ale i zagospodarowane. Polecam.
Osowiec - Biały Grąd
Pierwszą część dnia przeznaczamy na spacer w ruinach Fortu Zarzecznego stanowiącego fragmenty rosyjskiej twierdzy sprzed I Wojny Światowej. Można też obejrzeć okolicę z wieży widokowej. Ponieważ do biwaku Biały Grąd jest tylko 14 km, na trasę wyruszamy po południu. Nie jest już tak gorąco, a i kolory są bardziej żywe. Brązowy daszek, który wyłania się powyżej zarośli okazuje się być wieżą widokową, u podnóża której znajduje się ogrodzone pole biwakowe. Piękne miejsce i szkoda byłoby je ominąć. Kilka niskich wysepek porosłych rachitycznymi dębami oddalonych jest od najbliższej miejscowości o 3 km. Można do niej dotrzeć na wpół podtopioną piaszczystą drogą. O czym przekonują nas krowy urządzające pobudkę następnego dnia. Mimo ogrodzenia, niektóre z nich przedostają się do wnętrza zagrody "dla ludzi". Widać, że teren jest im znany, bowiem chodzą samopas.
Biały Grąd - Burzyn
Długi etap. Brzegi porośnięte są trzcinami i karłowatymi wierzbami. I tak jest kilometr za kilometrem, godzina za godziną. Wreszcie odmiana. Przed wsią Brzostowo znikają trzciny na brzegach rozpościerają się turzycowiska. I dużo ptaków, wśród których najbardziej liczne są rybitwy. Dopływamy do Brzostowa. Miejscowość posiada piękny widok na Bagno Ławki. Wiosną jest tutaj raj dla "ptakolubów", dla których zbudowano oszkloną wieżę widokową. Mijamy pole biwakowe i płyniemy do Burzyna. Jak zwykle przewodnikiem jest wieża kościoła. Za wsią znajdujemy u podnóża wysokiej skarpy pole biwakowe. Wprawdzie nie oferuje ono nawet cienia, ale na górze posadowiona jest platforma widokowa z widokiem na okolicę.
Co jeszcze pamiętam z Burzyna? Chleb na zapisy, ale i tak udało się w coś tam zaopatrzyć. Może się już od tego czasu coś zmieniło.
Burzyn - Wizna
Pozostało zaledwie 12 kilometrów do końca. Biebrza wije się leniwie. Z lewej turzycowiska, od czasu do czasu przesłaniane trzcinami, z prawej pola i zabudowania. Wysoka skarpa z prawej strony i Biebrza wpada do Narwi. Mijamy most drogowy i za dłuższą chwilę płyniemy wzdłuż Wizny. Przy boisku szkolnym jest mniej niż skromne pole biwakowe. Kiedyś na brzegu była okazała plaża. Dziś, wskutek pewnych błędów jest zamulone zakole z lekko nieświeżą wodą. Jest jednak na tyle wcześnie, że zdążę liniami PKS ( przez Łomżę i Augustów) wrócić do Lipska po samochód. Dzięki temu, nocujemy w Osowcu i mamy jeden dzień na wycieczkę do rezerwatu Czerwone Bagno.
Mieliśmy trochę szczęścia, że poziom wody był na tyle wysoki, że w Dolnym Basenie płynęliśmy na poziomie łąk. W późniejszym terminie płynie się 1 m niżej.
Czerwone Bagno
Tak popularnie określa się rezerwat ścisły Czerwone Bagno i Grzędy - pasmo piaszczystych wydm ("grzęd") przylegających do niego. Sam rezerwat jest niedostępny dla ruchu turystycznego, ale przez Grzędy wytyczono kilka, różnej długości, szlaków turystycznych. Najdłuższy z nich czerwony rozpoczyna się przy leśniczówce Grzędy (punkt BPN) i biegnie w dużej części polną drogą. Dojście do punktu widokowego Wilcza Góra (i nieco dalej) nie stanowi żadnego problemu. Na rozwidleniu szlaków warto skręcić w lewo i niebieskim, a następnie czarnym szlakiem dojść do platformy widokowej na Orlim Grądzie. Roztacza się stąd rozległa panorama na trzcinowe łąki pokryte w dużej mierze bielami podmokłymi brzezinami.
Powrotna droga do czerwonego szlaku poprowadzona jest pomostem przecinającym torfowisko wysokie porośnięte borem. Dalej idziemy pośród wysokiego lasu sosnowego przechodzącego stopniowo w olsy. Uwieńczenie wysiłku stanowi rozległy widok na okoliczne tereny z wieży obserwacyjnej na Wilczej Górze. Siedząc na ławce można do woli napawać się widokami, a nawet podglądać łosie (lornetka moosowo!). Do Biebrzy stąd jest około 6 km, ale blisko przebiega Kanał Woźnawiejski i Jerzgnia. Do leśniczówki można powrócić dotychczasową trasą lub kontynuować wędrówkę czerwonym szlakiem. Wybieramy to drugie, jednak napotkawszy rozlewiska zostawiamy ten szlak dla bardziej ambitnych (lub na następną okazję) i wracamy po własnych śladach. Jest już późno, więc rozbijamy namiot na polu biwakowym koło leśniczówki.
Praktyczne uwagi
Ustalając trasę wyprawy proponuję rozważyć takie warianty, które pozwalają na wycieczki w niektóre z jej dopływów. Ja ze swojej strony proponuję następującą trasę wyprawy:
I Wycieczka piesza w rejon Czerwonego Bagna.
Na trasie dojazdu do Lipska należy skręcić do Woźnejwsi i dalej (polną drogą) do leśniczówki Grzędy. Po wykupieniu biletów można wyruszyć jednym z kilku znakowanych szlaków. Powrót wieczorem i można zostać na noc na płatnym biwaku koło leśniczówki.
II Spływ Biebrzą podzielony na etapy:
1. Lipsk - Ostrowite (Trzyrzeczki),
2. Ostrowite - Sztabin
3. Sztabin - Jagłowo
4. Jagłowo - Stare Dolistowo (zwiedzanie remontowanej śluzy w Dębowie)
5. Stare Dolistowo - Jerzgnia - Goniądz
6. Goniądz - Osowiec Twierdza
7. Osowiec - Biały Grąd
8. Biały Grąd - Osowiec
Etap 3 i 4 można połączyć ze sobą (płynie się wtedy cały dzień). Ważne jest, aby następny rozpocząć właśnie z Dolistowa. Na trasę Jerzgni (etap 5) należy wyruszyć jak najwcześniej (duże odległości), aby dotrzeć do Goniądza przed zmierzchem. Etap 6 to właściwie odpoczynek po poprzednim dniu. Na etap 7 warto wybrać się popołudniem. Liczy on zaledwie 14 km, co zajmuje około 3 godzin. Atrakcją jest miejsce biwaku - kilka wysepek (z drzewami) i wieża widokowa. Z tego miejsca można wrócić do Osowca i z stamtąd wyruszyć po samochód, lub popłynąć w dół Biebrzy i dalej Narwią do Wizny.
Warto posiadać zapas wody i żywności na co najmniej dwa dni. Przydatny jest termos w upał na chłodną poranną wodę, gdy zimno, na gorącą herbatę.
Informację o spływie Biebrzą i możliwościach wyposażenia sprzętu można uzyskać w siedzibie BPN: Osowiec Twierdza, tel. 086 2720620. Wypożyczyć kajak można również w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Lipsku, tel. 087- 6423586 lub u innych organizatorów spływów.
Mapy i publikacje na temat Biebrzy przydatne w planowaniu wyprawy:
- Biebrza. Szlak wodny. Mapa turystyczna. Jan Goleń , Marek Lityński. Wydawnictwo PTTK "Kraj", 1998
- Polska Północno-Wschodnia. Pr zewodnik kajakowy. Marek Śleszyński. Agencja TD, 1996
- W krainie Biebrzy. Przewodnik. Stefan Maciejewski. Wydawnictwo Hańcza, 1996
- Szlakiem Urokliwości Biebrzańskiej. Przewodnik. Mikołaj Samojlik. Agencja Wydawniczo-Turystyczna "Biebrza", 1996
- Albumy fotograficzne autorstwa Wiktora Wołkowa i Jana Walencika.